Zamknij

Wzruszenia, szaleństwo i spotkania po latach. Wasze historie z Jarocin Festiwal

Natalia Pluta Natalia Pluta 15:54, 22.07.2025 Aktualizacja: 16:09, 22.07.2025
Skomentuj zdjęcie podesłane przez uczestnika naszego konkursu zdjęcie podesłane przez uczestnika naszego konkursu

Jarocin Festiwal 2025 już przeszedł do historii, ale emocje, które wywołał, wciąż są żywe. Dowodem na to są niezwykłe wspomnienia uczestników jego poprzednich edycji – zabawne, wzruszające, zaskakujące i pełne energii. To właśnie one tworzą prawdziwą duszę tego najstarszego festiwalu w Polsce.

 

Zanim rozbrzmiały pierwsze dźwięki tegorocznej edycji, na naszym profilu w mediach społecznościowych ogłosiliśmy konkurs, w którym do wygrania były cztery karnety na Jarocin Festiwal 2025. Zadanie było proste – uczestnicy mieli przesłać zdjęcie z jednego z poprzednich festiwali i opisać historię, która się z nim wiąże. Efekt? Prawdziwa lawina wspomnień – szczerych, pełnych emocji, a przede wszystkim pokazujących, że Jarocin to coś więcej niż tylko muzyka.

 

Babcia z tatuażem i dzieci, które nie chciały wyjść

Niektóre obrazki z Jarocina zostają w głowie na zawsze. Anna wspomina scenę, która mogłaby trafić do festiwalowej kroniki jako symbol międzypokoleniowej energii.

Wyobraźcie sobie: tłum pod sceną, gęsto jak zwykle, a wśród nich… babcia! Ale nie taka zwyczajna – skórzana kurtka, kolczyki, tatuaż na ramieniu. I ten głos! Śpiewała wszystkie teksty tak, że zagłuszała wokalistów. Ludzie najpierw patrzyli z niedowierzaniem, ale potem… zaczęli śpiewać razem z nią.

 

Z kolei Tatiana przypomniała, jak ważne są rodzinne wspomnienia.

Rok temu dzieci były z nami. Bawiły się, tańczyły, śmiały się i w końcu padły ze zmęczenia. Spały jak anioły, gdzieś pod sceną, szczęśliwe i pełne muzyki. W tym roku też chciały być – bo Jarocin to już część ich dzieciństwa.

 

Ewa miała wątpliwości, czy zabierać dzieci.

„Nie, tam za głośno, to nie miejsce dla maluchów” – mówiłam. A potem? Tańczyli i śpiewali z takim entuzjazmem, że sąsiedzi z nami zaczęli. Teraz sami odliczają dni i pytają, kiedy znowu będzie festiwal.

 

Monika również pamięta ten „pierwszy raz” z dziećmi.

Chcieliśmy, żeby poczuły klimat. I się udało. Było idealnie – uśmiechy, zabawa, piasek pod nogami i muzyka w powietrzu. Od tamtej pory jesteśmy na festiwalu co roku, razem, jak rodzina.

 

Miłość od... pytania o godzinę

Klaudia opisała historię, która mogłaby być scenariuszem romantycznego filmu z Jarocinem w tle.

To było prawie dziesięć lat temu. On zapytał mnie o godzinę, ja odpowiedziałam. Zaczęliśmy rozmawiać i jakoś… tak już zostało. Od tamtej pory co roku przyjeżdżamy razem. Jarocin jest w naszym kalendarzu jak rocznica. To tu poznaliśmy siebie i wielu wspaniałych ludzi. To miejsce łączy – przyjaźnie, miłości, czasem tylko wspólne chwile. Ale zawsze wyjątkowe.

 

Podobnie czuje Agnieszka, która po latach spędzonych w Anglii mogła wreszcie zabrać swojego syna Czesława na festiwal.

To był jego pierwszy raz, a dla mnie powrót do emocji sprzed lat. Chciałam pokazać mu, co znaczy Jarocin. I udało się – teraz ma dziesięć lat, zna teksty rockowych klasyków, a każdego roku mówi: „Mamo, jedziemy znowu, prawda?”.

Na zdjęciu, które przesłała, jest też Anna

Moja siostra piersiowa – jak żartuje Agnieszka. – Znamy się całe życie. Co roku staramy się być razem na festiwalu. Bo to właśnie te chwile – razem, wśród muzyki – są dla nas najcenniejsze.

 

Spotkania po latach – tylko w Jarocinie

Szymon opisał jedno z tych spotkań, które mogłyby się nigdy nie wydarzyć, gdyby nie festiwal.

Stałem pod sceną na koncercie Aliansu. Patrzę – znajoma twarz. Marcin, kumpel z technikum. Nie widzieliśmy się od dwóch dekad. A potem było jakby ten czas się nie wydarzył – gadaliśmy, śmialiśmy się, jakbyśmy znowu mieli po 17 lat. Dziś znów się spotykamy, nasze dzieci się zaprzyjaźniły. Tylko festiwal mógł nas tak zbliżyć na nowo.

 

Sebastian też czeka na Jarocin jak na klasowy zjazd.

Każdy z nas żyje gdzieś indziej, praca, obowiązki, tempo. Ale raz w roku – Jarocin. Widzimy się, wspominamy, żartujemy. To czas, którego nie zastąpi żaden czat ani wideorozmowa. To są historie, które będziemy opowiadać wnukom – chociaż pewnie nie wszystkie!

 

Płatki, mleko i jednorożce

Nie wszystko w Jarocinie kręci się wokół sceny. Klaudia wspomina festiwalową akcję, która przeszła najśmielsze oczekiwania.

Wymyśliliśmy z ekipą głosowanie – mleko do płatków czy płatki do mleka. Głosowanie odbywało się… wrzuceniem puszki do odpowiedniego kartonu. Ale zanim się wrzuciło, trzeba było uzasadnić wybór. I tak powstały perełki: „Płatki do mleka, bo chrupią dłużej”, „Mleko do płatków, bo Napoleon tak jadł”, „Jednorożce sypią płatki do mleka – chcesz jeść jak jednorożec czy nie?”… Ludzie się zatrzymywali, śmiali, dołączali do zabawy. Takie chwile też są festiwalem.

 

Bungee, kurtyna wodna i festiwal „od środka”

Niektóre wspomnienia to adrenalina. Magdalena spełniła swoje marzenie, choć mama mówiła stanowcze „nie”.

 – Zadzwoniłam do niej: „Mamuś, jest bungee! Mogę skoczyć?”. Odpowiedziała: „Nie ma mowy!”. Ale ja – baran zodiakalny, wiadomo – skoczyłam. To jedno z tych wspomnień, których nie zapomnę nigdy. Na zdjęciu jestem tylko ja – lecąca.

 

U Małgorzaty festiwal zaczął się od… przemoczonych ubrań syna.

Weszliśmy na teren, pięć minut później: kurtyna wodna. Mały Filip – wtedy 6,5 roku – przemoczył się cały. Trzeba było wracać po suche rzeczy. Ale i tak nie chciał wracać do domu – „Mamo, jeszcze trochę!”

 

Wiesława z kolei patrzyła na festiwal z perspektywy mamy.

Córka mówiła: „Od zewnątrz już wiem, jak to wygląda, ale ciekawi mnie, co jest w środku!”.

 

Agnieszka wspomina moment, gdy dzieci zapytały:

„– Mamo, a jak wygląda festiwal?” Odpowiedziałam, że muszą zobaczyć. Wzięłam je na Myslovitz, „Długość dźwięku samotności” śpiewali razem ze mną, na całe gardła. Byli zachwyceni. Teraz wiedzą – festiwal to nie tylko hałas, to coś więcej.

 

 

Gdy na scenie stoi Twoje dziecko

Wśród dziesiątek nadesłanych historii znalazła się też ta, która szczególnie chwyta za serce. Katarzyna opowiedziała o dniu, który był dla niej nie tylko wyjątkowym festiwalowym przeżyciem, ale też jednym z najpiękniejszych dni w życiu.

– Wychowałam się w Jarocinie, dorastałam razem z legendą festiwalu, jako nastolatka byłam na każdym koncercie. Potem – już jako dorosła – zaczęłam zabierać tam swoje dzieci. I przyszedł ten dzień, kiedy mój syn zagrał na scenie razem z zespołem Lock Down. Publiczność była wspaniała, a pod sceną – cała nasza rodzina z transparentem, wspierająca młodzież. Zaśpiewaliśmy mu też „Sto lat”, bo miał wtedy urodziny. Serce matki zapłonęło z radości, dumy i wzruszenia. To był jeden z najpiękniejszych festiwali, i jednocześnie jeden z najpiękniejszych dni mojego życia.

 

Jarocin Festiwal – coś więcej niż muzyka

Jarocin Festiwal to nie tylko koncerty. To emocje, które zostają z nami na długo. To spotkania po latach, wspólne śpiewanie, dzieci tańczące do rockowych hitów, festiwalowe miłości i szaleństwa, które stają się rodzinnymi anegdotami. To klimat, który nie da się podrobić.

A jakie wspomnienia z Jarocin Festiwal zostaną z Wami? Podzielcie się nimi – bo festiwal to nie tylko wydarzenie, to historia, która trwa.

 

Wszystkie opowieści i fotografie wykorzystane w tym artykule zostały nadesłane przez uczestników naszego konkursu. Biorąc w nim udział, wyrazili oni zgodę na publikację swoich historii w ramach naszej festiwalowej relacji.

Dołącz do nas na Facebooku!Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i fotorelacje. Jesteśmy tam, gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

Wątek: Jarocin Festiwal 2025

Wątek: Jarocin Festiwal 2025 - przeżyjmy to jeszcze raz


komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%