Jarocin Festiwal 2025 już przeszedł do historii, ale emocje, które wywołał, wciąż są żywe. Dowodem na to są niezwykłe wspomnienia uczestników jego poprzednich edycji – zabawne, wzruszające, zaskakujące i pełne energii. To właśnie one tworzą prawdziwą duszę tego najstarszego festiwalu w Polsce.
Zanim rozbrzmiały pierwsze dźwięki tegorocznej edycji, na naszym profilu w mediach społecznościowych ogłosiliśmy konkurs, w którym do wygrania były cztery karnety na Jarocin Festiwal 2025. Zadanie było proste – uczestnicy mieli przesłać zdjęcie z jednego z poprzednich festiwali i opisać historię, która się z nim wiąże. Efekt? Prawdziwa lawina wspomnień – szczerych, pełnych emocji, a przede wszystkim pokazujących, że Jarocin to coś więcej niż tylko muzyka.
Niektóre obrazki z Jarocina zostają w głowie na zawsze. Anna wspomina scenę, która mogłaby trafić do festiwalowej kroniki jako symbol międzypokoleniowej energii.
– Wyobraźcie sobie: tłum pod sceną, gęsto jak zwykle, a wśród nich… babcia! Ale nie taka zwyczajna – skórzana kurtka, kolczyki, tatuaż na ramieniu. I ten głos! Śpiewała wszystkie teksty tak, że zagłuszała wokalistów. Ludzie najpierw patrzyli z niedowierzaniem, ale potem… zaczęli śpiewać razem z nią.
Z kolei Tatiana przypomniała, jak ważne są rodzinne wspomnienia.
– Rok temu dzieci były z nami. Bawiły się, tańczyły, śmiały się i w końcu padły ze zmęczenia. Spały jak anioły, gdzieś pod sceną, szczęśliwe i pełne muzyki. W tym roku też chciały być – bo Jarocin to już część ich dzieciństwa.
Ewa miała wątpliwości, czy zabierać dzieci.
– „Nie, tam za głośno, to nie miejsce dla maluchów” – mówiłam. A potem? Tańczyli i śpiewali z takim entuzjazmem, że sąsiedzi z nami zaczęli. Teraz sami odliczają dni i pytają, kiedy znowu będzie festiwal.
Monika również pamięta ten „pierwszy raz” z dziećmi.
– Chcieliśmy, żeby poczuły klimat. I się udało. Było idealnie – uśmiechy, zabawa, piasek pod nogami i muzyka w powietrzu. Od tamtej pory jesteśmy na festiwalu co roku, razem, jak rodzina.
Klaudia opisała historię, która mogłaby być scenariuszem romantycznego filmu z Jarocinem w tle.
– To było prawie dziesięć lat temu. On zapytał mnie o godzinę, ja odpowiedziałam. Zaczęliśmy rozmawiać i jakoś… tak już zostało. Od tamtej pory co roku przyjeżdżamy razem. Jarocin jest w naszym kalendarzu jak rocznica. To tu poznaliśmy siebie i wielu wspaniałych ludzi. To miejsce łączy – przyjaźnie, miłości, czasem tylko wspólne chwile. Ale zawsze wyjątkowe.
Podobnie czuje Agnieszka, która po latach spędzonych w Anglii mogła wreszcie zabrać swojego syna Czesława na festiwal.
– To był jego pierwszy raz, a dla mnie powrót do emocji sprzed lat. Chciałam pokazać mu, co znaczy Jarocin. I udało się – teraz ma dziesięć lat, zna teksty rockowych klasyków, a każdego roku mówi: „Mamo, jedziemy znowu, prawda?”.
Na zdjęciu, które przesłała, jest też Anna
– Moja siostra piersiowa – jak żartuje Agnieszka. – Znamy się całe życie. Co roku staramy się być razem na festiwalu. Bo to właśnie te chwile – razem, wśród muzyki – są dla nas najcenniejsze.
Szymon opisał jedno z tych spotkań, które mogłyby się nigdy nie wydarzyć, gdyby nie festiwal.
– Stałem pod sceną na koncercie Aliansu. Patrzę – znajoma twarz. Marcin, kumpel z technikum. Nie widzieliśmy się od dwóch dekad. A potem było jakby ten czas się nie wydarzył – gadaliśmy, śmialiśmy się, jakbyśmy znowu mieli po 17 lat. Dziś znów się spotykamy, nasze dzieci się zaprzyjaźniły. Tylko festiwal mógł nas tak zbliżyć na nowo.
Sebastian też czeka na Jarocin jak na klasowy zjazd.
– Każdy z nas żyje gdzieś indziej, praca, obowiązki, tempo. Ale raz w roku – Jarocin. Widzimy się, wspominamy, żartujemy. To czas, którego nie zastąpi żaden czat ani wideorozmowa. To są historie, które będziemy opowiadać wnukom – chociaż pewnie nie wszystkie!
Nie wszystko w Jarocinie kręci się wokół sceny. Klaudia wspomina festiwalową akcję, która przeszła najśmielsze oczekiwania.
– Wymyśliliśmy z ekipą głosowanie – mleko do płatków czy płatki do mleka. Głosowanie odbywało się… wrzuceniem puszki do odpowiedniego kartonu. Ale zanim się wrzuciło, trzeba było uzasadnić wybór. I tak powstały perełki: „Płatki do mleka, bo chrupią dłużej”, „Mleko do płatków, bo Napoleon tak jadł”, „Jednorożce sypią płatki do mleka – chcesz jeść jak jednorożec czy nie?”… Ludzie się zatrzymywali, śmiali, dołączali do zabawy. Takie chwile też są festiwalem.
Niektóre wspomnienia to adrenalina. Magdalena spełniła swoje marzenie, choć mama mówiła stanowcze „nie”.
– Zadzwoniłam do niej: „Mamuś, jest bungee! Mogę skoczyć?”. Odpowiedziała: „Nie ma mowy!”. Ale ja – baran zodiakalny, wiadomo – skoczyłam. To jedno z tych wspomnień, których nie zapomnę nigdy. Na zdjęciu jestem tylko ja – lecąca.
U Małgorzaty festiwal zaczął się od… przemoczonych ubrań syna.
– Weszliśmy na teren, pięć minut później: kurtyna wodna. Mały Filip – wtedy 6,5 roku – przemoczył się cały. Trzeba było wracać po suche rzeczy. Ale i tak nie chciał wracać do domu – „Mamo, jeszcze trochę!”
Wiesława z kolei patrzyła na festiwal z perspektywy mamy.
– Córka mówiła: „Od zewnątrz już wiem, jak to wygląda, ale ciekawi mnie, co jest w środku!”.
Agnieszka wspomina moment, gdy dzieci zapytały:
„– Mamo, a jak wygląda festiwal?” Odpowiedziałam, że muszą zobaczyć. Wzięłam je na Myslovitz, „Długość dźwięku samotności” śpiewali razem ze mną, na całe gardła. Byli zachwyceni. Teraz wiedzą – festiwal to nie tylko hałas, to coś więcej.
Wśród dziesiątek nadesłanych historii znalazła się też ta, która szczególnie chwyta za serce. Katarzyna opowiedziała o dniu, który był dla niej nie tylko wyjątkowym festiwalowym przeżyciem, ale też jednym z najpiękniejszych dni w życiu.
– Wychowałam się w Jarocinie, dorastałam razem z legendą festiwalu, jako nastolatka byłam na każdym koncercie. Potem – już jako dorosła – zaczęłam zabierać tam swoje dzieci. I przyszedł ten dzień, kiedy mój syn zagrał na scenie razem z zespołem Lock Down. Publiczność była wspaniała, a pod sceną – cała nasza rodzina z transparentem, wspierająca młodzież. Zaśpiewaliśmy mu też „Sto lat”, bo miał wtedy urodziny. Serce matki zapłonęło z radości, dumy i wzruszenia. To był jeden z najpiękniejszych festiwali, i jednocześnie jeden z najpiękniejszych dni mojego życia.
Jarocin Festiwal to nie tylko koncerty. To emocje, które zostają z nami na długo. To spotkania po latach, wspólne śpiewanie, dzieci tańczące do rockowych hitów, festiwalowe miłości i szaleństwa, które stają się rodzinnymi anegdotami. To klimat, który nie da się podrobić.
Wszystkie opowieści i fotografie wykorzystane w tym artykule zostały nadesłane przez uczestników naszego konkursu. Biorąc w nim udział, wyrazili oni zgodę na publikację swoich historii w ramach naszej festiwalowej relacji.
2025-07-18
Muzyczna podróż rozpoczęta! Za nami otwarcie Jarocin Festiwal 2025 – z emocjami, nagrodami i jubileuszem Banacha
2025-07-18
Miłość w rytmie rocka – ślub na Jarocin Festiwal 2025! (ZDJĘCIA)
2025-07-18
Drugi dzień Jarocin Festiwal 2025. FOTORELACJA
2025-07-19
Trzeci dzień Jarocin Festiwal 2025 FOTORELACJA
2025-07-20
Czwarty dzień Jarocin Festiwal 2025 FOTORELACJA
2025-07-19
Koncert zespołu Rewers na jarocińskim rynku FOTORELACJA
2025-07-21
Skandal podczas koncertu Myslovitz. Muzycy przerwali występ po pojawieniu się plakatu Grzegorza Brauna
2025-07-20
Wernisaż wystawy prac Agnieszki Krysiuk w Spichlerzu Polskiego Rocka. FOTORELACJA
2025-07-23
Jarocin Festiwal 2026: zarezerwuj miejsce pod sceną już dziś!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz