Po długiej i ciężkiej chorobie odszedł Tadeusz Kuberka – były radny Rady Miejskiej w Jarocinie i społecznik. Mieszkaniec Witaszyc, oddany swojej miejscowości i jej mieszkańcom.
Tadeusz Kuberka miał 76 lat. Zmarł w środę, 25 września. 3 października – za tydzień w czwartek – obchodziłby 77 urodziny. Długo chorował, co było też powodem jego rezygnacji z życia samorządowego.
Zanim dwukrotnie został radnym Rady Miejskiej w Jarocinie, Tadeusz Kuberka pracował w Lenwicie i w cukrowni w Witaszycach. Uczestniczył w procesie sprzedaży cukrowni spółce Pfeifer & Langen. Stał na stanowisku, że zakład nie powinien zmieniać właściciela.
Będąc na emeryturze Tadeusz Kuberka angażował się społecznie. Przez dwie kadencje był radnym Rady Miejskiej w Jarocinie. W 2014 roku dostał się do niej z KWW Stanisława Martuzalskiego, ale dość szybko zmienił barwy polityczne i przeszedł do Stowarzyszenia Ziemia Jarocińska. Startując z jego list w 2018 roku ponownie został wybrany radnym. Był m.in. zastępcą przewodniczącego komisji rozwoju oraz komisji rewizyjnej. W 2023 roku otwarcie mówił o tym, że nie zamierza ponownie kandydować i – ze względu na zdrowie – kończy swoją samorządową przygodę. Mimo tego nadal był aktywny w Witaszycach. Od 2015 do 2024 roku był członkiem Rady Sołeckiej Witaszyc. Udzielał się też w Stowarzyszeniu na rzecz Witaszyc.
[NEKROLOG]454[/NEKROLOG]
- To mój Tata Tadeusz. (…) Chciałabym, żebyście Go zapamiętali tak, jak na tym zdjęciu: wiecznie uśmiechniętego, pełnego pozytywnej energii i chęci życia. Drugi człowiek był zawsze dla Niego najważniejszy, kochał Witaszyce i ich mieszkańców, starał się łączyć ludzi ponad podziałami dla wspólnego dobra. Kochał życie, czerpał z niego pełnymi garściami, chociaż lekarze zalecali mu zupełnie co innego.
foto.: Agnieszka Borkiewicz/Facebook
- W środę odszedł Tadeusz Kuberka, mój kumpel, tata Agnieszki. Miał 76 lat, czyli mniej więcej tyle, ile ma mój Tata. Tadeusz zaproponował kiedyś: „Znamy się tak długo, więc nie mów do mnie panie Tadeuszu. Tadeusz jestem!”
Pana Tadeusza poznałem jako początkujący dziennikarz „Gazety Jarocińskiej” w latach 90. XX wieku. Pan Tadeusz pracował wtedy w cukrowni w Witaszycach, którą chcieli kupić Niemcy z Pfeifer & Langen. I kupili, co bardzo podzieliło pracowników i działające w firmie związki zawodowe. Część była za prywatyzacją, część przeciw.
Napisałem o tym artykuł do „Gazety Jarocińskiej”.
Być może, jako niedoświadczony dziennikarz w wieku 20+ nie udźwignąłem tematu, nie dochowałem należytej staranności, bo kiedyś usłyszałem, że przesłanie tekstu zabolało Pana Tadeusza tak bardzo, że zafundowałem mu pierwszy zawał. Tkwi to wciąż w mojej głowie. W środę, po porannej wiadomości, znowu się pojawiło. Kiedyś zapytałem o to już Tadeusza (a nie Pana Tadeusza), a ten zbagatelizował sprawę. Jak było naprawdę? On jeden wie.
Tadeusz był przez dwie kadencje radnym Rady Miejskiej w Jarocinie. Tadeusz miał swoje Witaszyce i ja rozumiałem Jego postępowanie jako radnego, bo ja mam swoje Witaszyce, które nazywają się Jarocin.
Dla Tadeusza mój Jarocin był chyba Jarocinem obok Witaszyc, bo Witaszyce były dla Niego najważniejszym miejscem na ziemi. Biblioteka w pawilonie GS-u, te drogi osiedlowe, kolejka, figurka, pozostałości po cukrowni… I pewnie jeszcze kilka innych miejsc, ale także historia miejscowości i tworzący ją ludzie, mieszkańcy Witaszyc. To Oni byli dla Tadeusza tak bardzo ważni.
To przywiązywanie wagi do naszej lokalnej historii zbliżało nas, budowało nasze kumplowanie się. Kiedy dopadał mnie jakiś temat historyczny dotyczący Witaszyc, dzwoniłem z pytaniami do Tadeusza. Jeśli nie znał odpowiedzi, to pytał żonę Anielę, a później połowę Witaszyc. Oddzwaniał z wynikami poszukiwań.
Kiedy pojawił się temat zbudowania ścieżki rowerowej śladem witaszyckiej wąskotorówki, wsiadł na rower i ruszył w teren, aby sprawdzić, w jakim stanie zachowały się odcinki przebiegu nieistniejącej kolejki. A kiedy komuś przyszło do głowy, aby zrobić film o kolejce za pieniądze z funduszu sołeckiego Witaszyc, dopiął swego. Film powstał.
I teraz to, co dla mnie osobiście jest najważniejsze. Każdemu życzę takiego kumpla, jakim dla mnie był Tadeusz. Na początku 2020 roku kończyłem swoja przygodę z jarocińskim samorządem. Zostało w nim wielu moich kolegów, z którymi kiedyś coś razem zaczynaliśmy, mieliśmy wspólne wartości i cele samorządowe. Od marca 2020 roku tylko nieliczni odzywali się.
Przeniosłem się do Krakowa, a z Krakowa do Jarocina przenosił mnie Tadeusz. Od czasu do czasu dzwonił. On ze swoich Witaszyc, ja z krakowskiego Kleparza gadaliśmy o naszych kochanych Witaszycach i Jarocinach. Kwadrans, czasem dłużej. Pytał, jak tam mi jest w tym Krakowie. Odpowiadałem, jak czułem, że sanatoryjnie, że krakowskim tempem wszystko się toczy. Mówiłem, że może kiedyś znów wrócimy Tadeusz na Twoje rowerowe tempo, za którym trudno było nadążyć.
- Tym co pierwsze przychodzi mi na myśl to ten Jego bakcyl działania z ludźmi i dla ludzi. Kiedy opowiadał o tym co zamierza albo co udało się zrobić, słyszało się w jego głosie pasję i dumę, że w tym czy innym wydarzeniu, działaniu uczestniczył czy też przyczynił się do jego realizacji. Słuchając tych opowieści Tadeusza czuło się w Jego głosie satysfakcję z każdej akcji jaką udało mu się zrealizować. Jego odejście będzie z pewnością zauważalną stratą nie tylko dla najbliższych, ale również i dla tych, którym całe swoje życie starał się jak najlepiej służyć!
- Gdy otrzymałam wiadomość o śmierci Tadzia, pierwsze co pomyślałam to: „nie wierzę”. Tadzia poznałam sześć lat temu, zawsze uśmiechnięty, otwarty, pełen pomysłów, zwarty i gotowy do działania, człowiek czynu. Nie lubił bezczynności, stagnacji. Wszędzie Go było pełno... Choroba zmusiła Go do zwolnienia, zrobienia pauzy. Nie potrafił się odnaleźć w tej trudnej dla niego i jakże odmiennej rzeczywistości. Serce i głowa wyrywały do przodu, do działania, ciało się sprzeciwiało. Od jakiegoś czasu ta walka trwała nieustannie, aż do dziś... Jego śmierć to ogromna strata dla nas, dla społeczności Witaszyc, dla Gminy Jarocin... Tadziu pozostanie na zawsze w moim sercu i pamięci jako wspaniały kolega, z którym nigdy nie mogliśmy się nagadać, na którego zawsze można było liczyć, ale przede wszystkim to dobry człowiek o wielkim sercu i takim go właśnie zapamiętam.
- Tadeusz był niesamowicie aktywnym radnym. Zawsze mu się chciało. Zawsze był młody duchem. Mimo że chorował i miał swoje lata, nie odpuszczał, chciał wszędzie być. Gdy już nie mógł kierować autem, prosił żebym go zabierał na spotkania i wydarzenia. Kiedy nie zdecydował się na ponowny start w wyborach samorządowych, rozumiałem powody tej decyzji, ale i tak było mi żal, że zabraknie Tadeusza w radzie. Tworzyliśmy dobrą parę radnych, potrafiliśmy się uzupełniać i współpracować z innymi radnymi dla dobra Witaszyc. Mieliśmy podobne poczucie humoru. Z uśmiechem i radością działaliśmy dla mieszkańców. Jego odejście to wielka strata dla samorządu i dla Witaszyc, bo to była osoba ogromnie zaangażowana w sprawy społeczne. Zawsze mówił, że przyszedł do rady po to, aby na osiedlu przy ul. Cmentarnej przebudowano ulice. Koniec końców na tym terenie udało się zrobić więcej – wymieniono także kanalizację wodociągowo-kanalizacyjną. Na sercu leżała mu również działalność Stowarzyszenia na rzecz Witaszyc oraz akcje rowerowe. Zawsze się udzielał, działał, lubił konsolidować ludzi.
- Był wspaniałą, życzliwą osobą, zaangażowaną w sprawy naszej społeczności. Z uśmiechem na twarzy zawsze gotowy do pomocy innym.
- Odszedł Pan Tadziu Kuberka – wielki przyjaciel Biblioteki i nas – pracowników. Prywatnie tata naszej Pani Dyrektor Agnieszki. Niezwykle sympatyczny i zawsze uśmiechnięty człowiek, dla którego nie istniało słowo „nie da się”. Tyle wspomnień i wydarzeń, które były naszym udziałem przebiega w naszej pamięci, tyle działań i aktywności w tym słynny remont witaszyckiej biblioteki w projekcie PEKAES POMAGA. ...ach... Panie Tadziu do zobaczenia!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz