To była spontaniczna akcja. Miała być szybką odpowiedzią na post na Facebooku, który zamieścił znany jarociniakom franciszkanin, ojciec Cordian Szwarc. Prosił on o spakowanie i wysłanie paczek z konkretnymi rzeczami dla mieszkańców Ośrodka dla Cudzoziemców w Lininie. Uczniowie i nauczyciele Liceum Akademia Dobrej Edukacji im. Czesława Niemena w Jarocinie nie tylko zebrali potrzebne rzeczy, ale sami je zawieźli.
Zbieranie potrzebnych rzeczy codziennego użytku miało odbyć się w zamkniętym gronie uczniów, ich rodziców i nauczycieli ADE, którzy natychmiast zareagowali i Hol Niemena w Akademii szybko zapełniał się potrzebnymi rzeczami. Informacja o zbiórce wydostała się poza środowisko ADE. Rozdzwoniły się telefony i także inni mieszkańcy Jarocina dołączyli do akcji. W niedzielę, kończącą długi weekend, 14 listopada grupa z ADE wczesnym rankiem załadowała bagażnik autobusu kilkunastoma kartonami z darami i pojechała do podwarszawskiego Linina. W Ośrodku dla Cudzoziemców mieszkają głównie Czeczeni i Afgańczycy. Czeczeni są już tam od kilku lat, a w ostatnich miesiącach dołączyli do nich ewakuowani z Kabulu Afgańczycy.
- To dokładnie ci „szczęściarze”, których mogliśmy oglądać w serwisach informacyjnych, którym w ramach ewakuacji afgańskich współpracowników Polskiego Kontyngentu Wojskowego oraz polskiej dyplomacji udało się wydostać z Kabulu, uciec przed talibami – opowiada Karolina Maćkowiak, dyrektor ADE w Jarocinie.
Ośrodek w Lininie mieści się w dawnych bazach wojskowych. Jest położony w lesie. Mieszkańcy poszukują pracy, ale to bardzo trudne, bo dookoła są tylko wioski. Kilka tygodni temu ośrodek odwiedził zaprzyjaźniony z ADE brat Cordian Szwarc, który od roku pełni funkcję zastępcy dyrektora Caritas Polska. W ramach Caritasu brat Cordian, wraz z grupą młodzieży-wolontariuszy, regularnie odwiedza ośrodek w Lininie i m. in. prowadzi zajęcia integracyjne i międzykulturowe dla mieszkańców. Grupa z ADE zapragnęła włączyć się do akcji wolontariackiej znajomego im franciszkanina. Oto to, na co uczniowie zwracali uwagę po wizycie w ośrodku:
- Spotkanie mnie zaskoczyło. Wyobrażałam sobie to zupełnie inaczej i bardziej abstrakcyjnie, a okazało się, że jest to po prostu paczka super dzieciaków chętnych do rozmowy i zabawy – mówi Róża Pelec.
- Przed przyjazdem do Linina byłem trochę zestresowany, wręcz przestraszony. Radiowóz przed wjazdem również mnie do tego nie zachęcał. Udaliśmy się na świetlicę trochę wycofani. Kompletnie niepotrzebnie. Zarówno Afgańczycy jak i Czeczeni okazali się bardzo przyjaźni, wręcz szukający kontaktu. Miałem przyjemność porozmawiać z dwoma chłopakami, którzy 1,5 miesiąca temu przylecieli z Afganistanu do Polski. Obaj marzą, aby zostać profesjonalnymi piłkarzami – mówi Mikołaj Maćkowiak.
- Myślę, że zapamiętam ten wyjazd na długo, jak nie na całe życie. Zostaliśmy miło i pozytywnie przyjęci, praktycznie od samego początku rozpoczęłam zabawę z dziećmi. Pomimo wielu różnic udało nam się znaleźć wspólny język – dodaje Ola Walczak.
- Lekcja, którą przeszliśmy, była lekcją pokory i doceniania tego, co mamy. Dobrze, że istnieją takie ośrodki, jak ten, który odwiedziliśmy. Warto pomagać, nawet jeśli pomoc to składanie origami czy przyniesienie ubrań, które i tak byśmy wyrzucili – podsumowuje wyjazd Marta Dankowska.
Uczestnicy spotkania mieli okazję nie tylko do zabaw z dziećmi, ale też do rozmów z dorosłymi mieszkańcami ośrodka.
- Mówili o czekaniu na azyl, o nadziei na pracę i mieszkanie, o planach na życie. Wielu mieszkańców ośrodka w Lininie, głównie Afgańczycy, to wykształceni ludzie, którzy świetnie mówią po angielsku, chcą podjąć pracę, nie chcą żyć z danin i zasiłków, ale potrzebują pomocy, bo nie mogą spokojnie żyć w swoim kraju – mówi Karolina Maćkowiak.
Grupa z jarocińskiej szkoły zapowiada kolejne wizyty w Ośrodku dla Cudzoziemców w Lininie. Także kilkudniowe.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz