Zamknij

ENEJ: "Nikt nie spodziewa się po nas takiej płyty"

13:27, 24.12.2019 Aktualizacja: 19:15, 30.12.2019
Skomentuj foto.: materiały prasowe zespołu Enej foto.: materiały prasowe zespołu Enej

Rozmowa z PIOTREM „LOLKIEM” SOŁODUCHĄ – wokalistą zespołu ENEJ.

 

Który moment koncertu wolisz – wejścia na scenę czy zejścia z niej?

Lubię jeden i drugi. Wchodząc na scenę zawsze jesteśmy nakręceni i chcemy dać z siebie wszystko. Schodząc ze sceny w 9,5 na 10 przypadków opuszczamy ją usatysfakcjonowani tym, jak wyglądał koncert. Jesteśmy spełnieni, że to, co chcieliśmy osiągnąć – nawiązać dobre porozumienie z ludźmi – udało się.

Enej to zespół polsko-ukraiński. Występujecie w obydwu tych krajach. Czy te publiczności zauważalnie inaczej zachowują się na koncertach? Inaczej reagują na wasze piosenki?

Nie ma takiego podziału. Na nasze ostatnie koncerty na Ukrainie przychodziła polska publiczność, na koncerty w Polsce przychodzi ukraińska. Tej drugiej w ostatnich latach jest coraz więcej. Nasza muzyka jest na tyle uniwersalna, że – niezależnie, w którym kraju gramy – dajemy z siebie wszystko i publiczność tak samo nas przyjmuje.   

W Jarocinie Enej grał w szczególny dzień. Dzień Niepodległości, ale i Patrona Miasta. Gdybym poprosiła cię o wybranie z waszego repertuaru tej najbardziej patriotycznej piosenki, którą byś wskazał?

Wydaje mi się, że nie ma takiej. Tworząc muzykę nie kluczymy w żadnych ramach – społecznych, życiowych czy politycznych. Piosenki wypływają z nas. Emocje, które chcemy ukazać na scenie, przekazujemy też słownie. Nie zaszufladkowałbym żadnej naszej piosenki w ten sposób wskazując, że konkretnie ta mogłaby nieść taki rodzaj emocji i przekazu.

A „Zbudujemy dom?”

Faktycznie, moglibyśmy przypiąć tę piosenkę do takich haseł, jak „wolność” i „niepodległość”. Chociaż ktoś kiedyś chciał ją użyć w reklamie sklepów budowlanych.

„Wolę ciebie wolność” ludziom kojarzy się z życiem w korporacji…

Niech każdy ją sobie interpretuje tak, jak chce. Wolność może dotyczyć różnych sfer życia – zawodowej, prywatnej, społecznej. Zostawiamy wolność interpretacji.

To Rafał Bryndal mówi, że słuchacze zupełnie inaczej odczytują znaczenie piosenek, które napisał. Czy ty pamiętasz moment, w którym usłyszałeś interpretację swojego utworu, którą zapamiętałeś, bo cię np. rozśmieszyła, zadziwiła czy wzruszyła?

Tak się często dzieje. Tym bardziej, że Mynio (Mirosław Ortyński – przyp. red.), który u nas pisze teksty, nie zawsze robi to bezpośrednio. Można szukać w nich jakiegoś drugiego dna. Fajne jest to, że piszący tekst myśli o jednym, a słuchacze mają swoje „furtki” i odbierają go inaczej. W przypadku „Zbudujemy dom” to akurat wyszło marnie, kiedy ktoś chciał wykorzystać tę piosenkę w reklamie sklepu budowlanego. Nasze teksty w większości krążą wokół wesołych rzeczy, więc mam nadzieję, że właśnie takie – przyjemne i pozytywne – skojarzenia wywołują wśród słuchaczy.  

O „Będę żył jak chcę” piszą, że to Enej z pierwszej płyty. Zgodzisz się?

A to dziwne, bo ja bym tego tak nie odebrał. Na pierwszej płycie było trochę inaczej, ale jeżeli tak to widzą to nawet fajnie. Piosenka powstała bez żadnego silenia się, bardzo szybko. Wiedzieliśmy, że to nie jest strasznie nośny przebój, ale utwór przypadł nam do gustu i chcieliśmy go pokazać naszym fanom.

Powrotu do przeszłości zespołu możemy spodziewać się na waszej nowej płycie?

Tak, wracamy do korzeni, ale nie do pierwszej płyty, tylko folkowych. Właśnie nagrywamy krążek. Ukaże się najprawdopodobniej pod koniec marca. Będzie zawierał 14 lub 15 piosenek, żadna nie będzie naszego autorstwa.

Jak to możliwe?

Weszliśmy w rejony bardzo ludowe i folkowe. Pozbieraliśmy piosenki z różnych regionów Polski – dwie warmińskie, kaszubską, kurpiowską, góralską, dwie rzeszowskie. Będą też ukraińskie. Nagrywamy je z naszymi zaprzyjaźnionymi muzykami – góralami czy Kurpiami, na ich terenach. Wszystkie etniczne piosenki, które uczyli nas grać i śpiewać, przerobiliśmy na Enejową modłę. Powstaje też film dokumentalny. Na tym etapie pracy myślę, że to może być nasz najciekawszy krążek, bo chyba nikt nie spodziewa się po nas takiej płyty.

Czy to znaczy, że nadal musicie uciekać od łatki „zespołu telewizyjnego”?

Nie, zupełnie. Jeżeli taka łatka była kiedyś przy naszym zespole, dzisiaj już jej nie ma. Wszystko się pozmieniało. Granica między alternatywą, undergroundem muzycznym i telewizją dawno się zatarła. Wiele zespołów, które kiedyś można było usłyszeć tylko w klubach, występuje w telewizji, a ich piosenki są puszczane w rozgłośniach radiowych. Mnie to bardzo cieszy, bo telewizja muzycznie nic złego nie robi. Mam świadomość, że jesteśmy uważani za zespół dosyć medialny, który bardziej pasuje do koncertów telewizyjnych niż undergroundowych. Za to nasza nowa płyta zupełnie nie będzie medialna, nie będzie kolorowa. Będzie w 100 proc. nasza, z serca.

Płyta to jest jedna rzecz, a co jeszcze będzie się działo w zespole w 2020 roku?

Już pod koniec stycznia – w trzecim tygodniu – wypuścimy nowy singiel. Nie będzie zapowiadał płyty, bo to są dwa zupełnie odrębne projekty. W marcu pojawi się płyta. Kolejny singiel – także zupełnie niezwiązany z krążkiem folkowym – może ujawnimy jeszcze przed wakacjami. Z płytą typowo Enejową będziemy chcieli pojawić się w 2021 roku.

Akustyczną, która ci się marzy?

Nie, tradycyjną. Płyta folkowa, którą teraz tworzymy, będzie bardzo akustyczna. Nie używamy gitary elektrycznej, mamy prawie same akustyczne instrumenty, rozbudowane perkusjonalia. Ona będzie miała akustyczny smak i brzmienie.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%