Przed Szpitalem Powiatowym w Jarocinie odbył się protest przeciwko planowanemu zamknięciu oddziałów położniczego i noworodkowego. W wydarzeniu wzięły udział kilkadziesiąt osób – pielęgniarki i położne z likwidowanych oddziałów, Miłosz Matuszczak, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego, Sławomir Zieliński, przewodniczący Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, radni powiatowi: Małgorzata Niestrawska-Kaźmierczak, Elżbieta Regulska i Stanisław Martuzalski oraz mieszkańcy Jarocina.
Protestujący nieśli transparenty z hasłami: „Stop likwidacji”, „Rodzimy w Jarocinie”, „Bez porodówki – bez przyszłości”, „Poród nie poczeka. Gdzie mamy rodzić?”, „Panie Starosto, dlaczego?” czy „Kto porodówkę likwiduje, na szacunek nie zasługuje”.
Podczas manifestacji Sławomir Zieliński, przewodniczący Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, odczytał oświadczenie pielęgniarek i położnych, w którym wyraziły one oburzenie nagłą decyzją o likwidacji oddziałów:
– Czujemy się oszukane. Jeszcze w kwietniu pani prezes zapewniała, że będziemy ratować oddział do końca roku i nikt nie straci pracy. Pan starosta także mówił, że w czasie jego kadencji nie dojdzie do zamknięcia porodówki. Poświęcałyśmy się, pracowałyśmy w zmniejszonym składzie, by utrzymać oddział, który same tworzyłyśmy. Teraz słyszymy, że 16 osób zostaje bez pracy – w tym mamy małych dzieci i jedyni żywiciele rodzin. Kobiety będą musiały rodzić 20–50 km od Jarocina, co w sytuacjach nagłych, jak krwotok czy odklejające się łożysko, zagraża życiu matki i dziecka. Jesteśmy zdesperowane i protestujemy w obronie zdrowia kobiet naszego powiatu – napisały przedstawicielki oddziałów, które mają zostać zlikwidowane.
W swoim wystąpieniu Sławomir Zieliński dodał:
– Byliśmy dobrej myśli, tymczasem nagle dostajemy taki cios. Gdyby decyzje były realizowane zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, położne miałyby czas na przekwalifikowanie się i żadna z nich nie zostałaby bez pracy. Teraz 16 osób ma zostać jej pozbawione.
Radny Stanisław Martuzalski przypomniał, że jeszcze na czerwcowej sesji Rady Powiatu Jarocińskiego otrzymał zapewnienie od starosty, że oddział nie będzie zlikwidowany:
– Co zmieniło się przez ten miesiąc? Uważam, że decyzje podejmowane są w sposób chaotyczny, a prezes szpitala jest osobą niekompetentną – komentował.
Jedna z położnych opowiadała o dramatycznej sytuacji personelu:
– W środę dowiedziałyśmy się, że oddział będzie zamknięty. Wypowiedzeń jeszcze nie mamy, ale wszyscy czujemy, że z dnia na dzień możemy zostać bez pracy. Mamy dzieci, kredyty, a tu nikt nie zapewnia nam innej posady. W innych powiatach, jak Gostyń czy Milicz, w podobnych sytuacjach zapewniono pracę pielęgniarkom. Tutaj po latach pracy zostajemy na lodzie.
Ordynator ginekologii i położnictwa, Miłosz Matuszczak, podkreślał, że decyzja jest niezrozumiała, bo szpital dysponuje zarówno personelem, jak i nowoczesnym oddziałem:
– Mamy świetny, nowy oddział i wykwalifikowany personel – to nasz powiatowy skarb. W Polsce oddziały zamykane są z powodu braku kadry, a my ją mamy i powinniśmy wykorzystać ten potencjał. Niestety, rozmowy z doradcą ds. reorganizacji przypominają rozmowę ze ścianą – brak jest prawdziwego dialogu. Każdego dnia słyszymy co innego – raz, że ograniczymy tylko porodówkę, potem, że cały oddział będzie zamknięty. W końcu sami nie wiemy, w jakim zakresie mamy dalej funkcjonować.
Głos zabrały także pacjentki, które korzystały z usług jarocińskiej porodówki:
– W 2009 roku rodziłam tutaj syna. Czułam się otoczona najlepszą opieką. Teraz, gdy choruję, to tylko w Jarocinie otrzymałam pełną diagnozę i kompleksowe badania. Inne szpitale odsyłały mnie z miejsca na miejsce. Nie wyobrażam sobie, żeby tego oddziału miało tu nie być – mówiła jedna z nich.
Protestujący spod szpitala poszli do prezes Beaty Walczak-Silińskiej. Ta przyjęła ich w sali konferencyjnej. Tłumaczyła, że nie ma jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie zamknięcia oddziałów noworodkowego i położniczego.
– Nie mamy decyzji wojewody w tej sprawie. Nie zamykamy całej ginekologii – chcemy zmienić jej charakter na oddział ginekologiczny w pełnym zakresie. Pacjentki będą miały zapewnioną opiekę, ale nie będą odbywać się porody, których liczba wciąż spada. To trudna decyzja, ale konieczna – wskazywała.
Włodzimierz Budzyński, ginekolog i dyrektor ds. medycznych Szpitala Powiatowego w Jarocinie, stanowczo sprzeciwił się zamknięciu porodówki:
– Pracuję w tym szpitalu od 40 lat. Tworzyłem położnictwo od podstaw. Jeśli teraz zamkniemy oddział, to nigdy już nie będzie tu porodówki ani noworodków. Cykl kształcenia pań położnych i pielęgniarek na bloku porodowym jest tak długi, że żeby doczekać się tak wykształconej kadry (jak mamy dziś – przyp. red.) to potrzebujemy kilkunastu, a może i kilkudziesięciu lat. Jeżeli te panie nam odejdą do innych szpitali to nigdy nie złożymy tych oddziałów z powrotem – mówił.
Co zrobić, żeby do tego nie doszło?
– Poczekać. Mamy zmianę pani minister. Nie wiem, jakie będą jej decyzje, nikt z nas nie wie. Ktoś w tym kraju musi w końcu podjąć jakąś decyzję, aby poprawić możliwość rodzenia w Polsce, gdzie urodziło się o 10.000 dzieci mniej niż w ubiegłym roku. Ale to nie znaczy, że to wahadło za chwilę nie odbije w drugą stronę. Musimy być na to przygotowani. Zamykanie oddziałów położniczego i noworodkowego jest czymś niedopuszczalnym i nigdy się na to nie zgodzę – zakończył dyrektor ds. medycznych Szpitala Powiatowego w Jarocinie za co dostał oklaski od zgromadzonych.
Rozmowy o przyszłości oddziałów mają być kontynuowane. Na dziś zaplanowano spotkanie pielęgniarek i położnych z prezes szpitala.
[FOTORELACJANOWA]2296[/FOTORELACJANOWA]
0 0
Abstrahując os decyzji... Pan starosta i pani nowa prezes dymisja za styl i brak klasy.